Na zaproszenie naszych czeskich przyjaciół na doroczny zlot Bobule w miejscowości Novosedly wybrała się skromna reprezentacja Klubu.
Novosedly położone jest u zbiegu granic Czech, Słowacji i Austrii na Morawach. Bobule to po czesku młode wino i właśnie zlot połączony był z imprezą o nazwie “ Pálavské vinobraní” czyli świętem wina wśród regionalnych winnic i wytwórni tego trunku. Na każdym kroku spotyka się piwniczki winiarzy, a przed nimi ławy i stoły z zaproszeniem do degustacji. Oczywiście uczestnicy zlotu chętnie korzystali z tej okazji.
Ale po kolei.
Nasze załogi wyruszyły skoro świt w piątek 6 września w kierunku Czech. Po drodze spotkali się z przedstawicielami organizatorów Światowego Zlotu z Torunia wzmocnionych Tinkersem. Na miejsce przybyli po południu jako jedne z pierwszych załóg. Serdeczna opieką otoczyli ich gospodarze Jarda i jego żona Zdena zapraszając do stołu z czeskimi potrawami. Na piekącego się na rożnie prosiaka trzeba było poczekać do godz. 19.00. W międzyczasie po swoim dniu pracy zaczęły się zjeżdżać kolejne załogi w 2cv. W piątek odbyła się tzw “Volna hucpa”, czyli wyżerka, degustacje i rozmowy przy muzyce mechanicznej. Dość późno nasze załogi udały się na odpoczynek w Pensjonacie Kovac. Następnego dnia nasi wyruszyli zwiedzać urocze z zabytkowymi budowlami miasteczko Mikulov – centrum tego winiarskiego regionu i centrum święta wina. Na obrzeżach miasta były parkingi, bo wjazd do centrum był zabroniony. Na ulicach było mnóstwo stoisk wytwórni win i oczywiście zapraszali do degustacji. Naszym szczególnie przypadł do gustu “burcak” – takie zawiesiste nie do końca przefermentowane wino. Po powrocie z Mikulova o 12.30 kolumna uczestników zlotu wyruszyła na objazd okolic. Okolice piękne, a sznur kolorowych 2cv widać było, że robił wrażenie na licznych turystach i tamtejszych mieszkańcach. Objazd zakończył się w centrum zlotu przy Pensjonacie Kristina. Wieczorem odbyła się prezentacja toruńska i wreszcie oczekiwana przez wszystkich ”Zyva hucpa”, czyli stoły tak samo jak w poprzedni dzień, ale dobry zespół muzyczny i tańce. Zabawa trwała prawie do rana. Nasi niestety musieli pamiętać, że czeka ich powrót.
W niedzielę 8 września około południa, po gorących pożegnaniach i umawianiu się na następne spotkania nasze załogi wyruszyły uroczymi i krętymi czeskimi dróżkami w kierunku domu. Po drodze podziwiali jeszcze obwodnicę Wrocławia z pięknym mostem i późnym wieczorem wrócili do domu.
autor: Jan Bartkowiak
0 komentarzy